#1 BRAZYLIA/Sao Paulo „Cervejaria Nacional”

Relacja Tomka Ruchlewicza:

Podczas kwietniowego pobytu na latynoskim lądzie, miałem przyjemność pląsać po ulicach Sao Paulo, gdzie zupełnie przypadkowo wśród murów pokrytych graffity artyzmem dostrzegłem logo Cervejaria Nacional. Jak sama nazwa średnio przykuła moją uwagę, tak kubki smakowe nie pozwalały przejść obojętnie ;d. Po wejściu do środka zauważyłem za szklaną szybą pięknie eksponujące się kadzie… teraz już byłem pewny że nie trafiłem tu przypadkowo. Był to lokalny mini browar. Po niedługiej chwili podeszła do mnie kelnerka w celu zaproszenia na piętro, gdzie znajdowała się sala barowa. Kobieta była niesamowicie miła, przez co rozmowa sprawnie się kleiła. Po przedstawieniu swoich domowo piwowarskich zamiłowań, natychmiastowo zostałem zapoznany z tamtejszym Piwowarem. Jak sam stwierdził miałem sporo szczęścia bo nigdy nie warzą piwa w niedzielę, dziś jest to pierwszy raz od początku istnienia browaru. Przyczyną było duże zapotrzebowanie na obstawienie nadchodzącej imprezy. Natychmiastowo zostałem zaproszony do obejrzenia warzelni. W kadzi zaciernej znajdował się zasyp na Gruit Beer „Magrela 3” bezchmielowy, a bogaty w zioła, styl piwa. Ku mojemu zaskoczeniu Piwowar z wielką przyjemnością dzielił się szczegółami swojej receptury, do tego stopnia ze nakłaniał do sfotografowania jej i próby powtórzenia w domowych warunkach – jakie to zupełnie nie-polskie podejście 😉. Oprócz receptury, szczególną uwagę przykuły pończochy wypchane mixem ziół. Ich aromat pomimo tego, że były jeszcze suche roznosił się po całej warzelni. Po zakończeniu zwiedzania, zostałem zaproszony na degustację piwa w barze. Sala barowa przede wszystkim zachwycała gustownym wykończeniem, na duży plus zasługiwały tablice z grafikami przedstawiające aktualnie rozlewane piwa. Jednak największym walorem wizualnym była ulotka opisująca style piwa. Każde z piw posiadało swoje unikalne logo wraz z legendą opisującą jego historię. Teraz przejdźmy do sedna ;d piwa zostały podane jako pakiet degustacyjny na desce. Każde z nich w smaku prawidłowo trafiało w styl. Jedyne co ich wyróżniało od spotkanych dotąd piw to aromat – który w każdym z nich był inny, dotąd nieznany przeze mnie. Mocne uderzenie nut „innych” owoców tropikalnych przeplatane ziołowymi akcentami. Jakość degustowanych piw ocenia na bardzo dobrym poziomie. Ze względu na fakt, że w tym miejscu dane mi było po raz pierwszy w Ameryce Południowej zaspokoić piwne zmysły, całość oceniam 10/10.